Są takie chwile...


Czasem bywa też tak...dobra mina do złej gry, bo jeszcze chwilę przed zamotaniem w tandemie miałam moją niespełna (już!) czterolatkę w stanie czarnej rozpaczy i głębokiej histerii.
Czemu?
Bo umyłam pomidorki, które chciała zjeść. Ale nie motyw ma znaczenie. Już od jakiegoś czasu zauważyłam zmianę w jej zachowaniu, a dzisiejsza histeria tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że moja Pierworodna przechodzi kolejny skok rozwojowy, a w pakiecie z nim cały wachlarz emocji przeżywanych mocniej i intensywniej niż zwykle...święta cierpliwości, pomóż przetrwać, bo dziś moje rodzicielstwo bliskości to momentami ulatniało się niepostrzeżenie zostawiając mnie bezradną na placu boju...do tego od poniedziałku siedzimy w domu i leczymy katar...
O ja głupia i naiwna myślałam, że bunt trzylatka jest trudny, a bardziej doświadczone koleżanki mówiły: poczekaj na bunt czterolatka, pięciolatka...i tak dalej :D strach się bać.
Rozmawiałam o tym z mężem, a on na to (jak wspaniale, że mam takiego mądrego męża ) : Bunt? Skok rozwojowy? Co tu się przejmować, to po prostu kolejny ważny dla dziecka etap rozwoju. Określanie jego własnych granic i uniezależnianie się od rodziców. Jak się to tak widzi i rozumie, łatwiej to przejść i wspierać dziecko". ( Kocham tego faceta!) (Może powinnam więcej wychodzić bez dzieci, żeby też mieć takie spojrzenie z dystansu ;))
Chciałam podlinkować jakiś mądry tekst o buntach, dojrzewaniu, dorastaniu i rozwoju oraz jak sobie radzić w takich sytuacjach (sama wciąż się uczę), ale nie mam dziś już siły. Jeśli coś znasz, będę wdzięczna za link w komentarzu :) sama postaram się poszukać czegoś na moich ulubionych blogach jutro :)
Dobrej nocy!
PS a po płaczu było: Mamo, chcę do chusty! I w chuście się ostatecznie uspokoiła...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Papierowe jesienne liście

DIY - świąteczne ozdoby z masy solnej

DIY - kosmate pająki