Coś tu się dzieje...



WOTE obserwuję i słucham regularnie od kilku lat. Bardzo lubię zarówno ich autorskie nagrania jak i  covery. 
Ten utwór jakoś umknął wcześniej mojej uwadze, a jest bardzo wyjątkowy. 

Czemu chcę go tu pokazać?
 
Gdy zaczęłam odtwarzać nagranie, moją uwagę przykuła twarz Sarah i pomyślałam sobie: coś tu się dzieje...
Moje kochane doule, te które znam osobiście i te których jeszcze nie miałam okazji spotkać w realu, położne, kobiety wszystkie tu zaglądające!
 
Czy Wy TO widzicie?
 
Na końcu filmu Sarah mówi, że cały czas podczas nagrywania rodziła swojego drugiego syna!
Być może to był dopiero sam początek, bo zwykły obserwator raczej tego nie wychwyci, jednak wspaniale widać, jak Sarah powoli traci kontakt z rzeczywistością i zaczyna koncentrować się na sobie. Ucieka w głąb siebie i gromadzi energię. Ja to widzę i przypominam sobie siebie rodzącą Różę (ale o tym jeszcze będzie kiedyś post). Widzę piękną twarz Sarah od której bije TEN blask. Każda doula wie o czym mówię - w końcu między innymi dlatego zostałyście doulami - żeby móc obserwować ten cud przemiany, jaka dokonuje się w rodzącej kobiecie. Żeby być blisko Tej Mocy, która budzi się w niej po to, aby wydać na świat nowe życie.
Moja kochana doula Marianna, zawsze mawia, że uwielbia widok kobiety
tuż przed porodem, bo wygląda jak przepiękne, dojrzałe, soczyste jabłko - jest kwintesencją kobiecości.  
W pierwszej ciąży tego nie widziałam - dostrzegałam tylko swoją opuchliznę i zmęczenie.
Zobaczyłam to dopiero pod koniec mojej drugiej ciąży i cały czas lubię wracać do tych zdjęć. 


Foto: Alicja Szeloch

 
Sarah na tym nagraniu jest piękna pięknem wyjątkowym, jak każda kobieta, która za chwilę dokona CUDU - cudu narodzin.

A może są tu jeszcze jacyś fani Walk off the Earth?
Tak jeszcze post scriptum  - cover w ich wykonaniu jak zwykle podoba mi się bardziej niż oryginał 😁


Miłego oglądania i słuchania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DIY - kosmate pająki

Papierowe jesienne liście

DIY - świąteczne ozdoby z masy solnej