Są takie chwile...
Czasem bywa też tak...dobra mina do złej gry, bo jeszcze chwilę przed zamotaniem w tandemie miałam moją niespełna (już!) czterolatkę w stanie czarnej rozpaczy i głębokiej histerii. Czemu? Bo umyłam pomidorki, które chciała zjeść. Ale nie motyw ma znaczenie. Już od jakiegoś czasu zauważyłam zmianę w jej zachowaniu, a dzisiejsza histeria tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że moja Pierworodna pr zechodzi kolejny skok rozwojowy, a w pakiecie z nim cały wachlarz emocji przeżywanych mocniej i intensywniej niż zwykle...święta cierpliwości, pomóż przetrwać, bo dziś moje rodzicielstwo bliskości to momentami ulatniało się niepostrzeżenie zostawiając mnie bezradną na placu boju...do tego od poniedziałku siedzimy w domu i leczymy katar... O ja głupia i naiwna myślałam, że bunt trzylatka jest trudny, a bardziej doświadczone koleżanki mówiły: poczekaj na bunt czterolatka, pięciolatka...i tak dalej :D strach się bać. Rozmawiałam o tym z mężem, a on na to (jak wspaniale, że ma